Stowarzyszenie Saperów Polskich

Koło nr.28 w Łodzi

Menu

POŻEGNANIE PANI KONSTANCJI

Wspominamy matkę kolegi sympatyzującą z naszym Kołem, która zmarła w dniu 5 listopada i pełni uznania uczestniczyliśmy
w uroczystości pogrzebowej. Pani Łubniewska obserwowała naszą działalność z kibicowskim zaangażowaniem. Po odsłonięcie tablicy w łódzkim kościele garnizonowym 13.04.2015r. poświęconej  saperom ziemi łódzkiej ukazał się artykuł w  kwartalniku „SAPER”
pt. Saperom Ziemi Łódzkiej w którym została wyróżniona p. Konstancja Łubniewska: Wśród zaproszonych gości nie zabrakło fundatorów tablicy: pań Konstancji Łubniewskiej i Leonardy Krupskiej – jako pierwszych fundatorek tablicy.

 Podziwiamy jej wielką życzliwość dla ludzi, co zostało podkreślone w laudacji pożegnalnej przez siostrzenicę Joannę Donderowicz podczas uroczystości pogrzebowych wyrażonej w następujący sposób:

„Opowiem Wam dziś o człowieku, który lepiej od innych umiał dziękować. I robił to bez przerwy. Powiem Wam o kimś, kto był ważnym członkiem rodziny bez względu na to jak splątane i zawiłe były nici naszego pokrewieństwa. O kimś, kto był bliski, bo nie rachował przesiadek, nie liczył godzin w pociągu ani kilometrów drogi.

         Był wyjątkowy, bo nie co dzień spotkacie ludzi, którzy umieliby cieszyć się słońcem na skraju lasu, smakiem ogórków z miodem i pluskiem wody w basenie. 
Człowiek, o którym mówię, zostanie zapamiętany. Bo gdzie jeszcze znajdziecie takich, którzy byliby skłonni rozłożyć na środku Łodzi łóżko polowe i zajadać lody? Albo takich, którym by się chciało z ręką na temblaku i pokaźnym okładem lat brykać po skraju oczka wodnego?

Bo ile znacie staruszek, które lepiej od przyszywania guzików znają się na kursowaniu taksówką? Albo ludzi piszących listy, które nigdy się nie zmieściły, bo zawsze było coś do dodania na marginesie? 

Człowiek, o którym mówię, był niepodobny do innych, bo ilu znacie ludzi, którzy tak bardzo ze wszystkim zdążyli?
Zdążyli kochać kościoły i wierzyć w moc modlitwy; szanować mundur żołnierski i lekarski fartuch.

Zdążyli za wszystko przeprosić. I to najmniej trzy razy.

Zdążyli o wszystko zapytać. Bo wszystko ich obchodziło.

 Ciocia, jak rzadko kto, naprawdę była pięknie spakowana. Zawartość swych szaf i portmonetek dawno temu rozdała, ale jak widać miejsce to, na co innego było jej potrzebne. Pojechała z torbą, której nikt z nas by się nie powstydził. Upchała do niej lojalność, wdzięczność i wiarę, wsadziła grube sploty więzi rodzinnej, a do kieszonek po cichutku wsunęła ciekawość. Przyda jej się to wszystko, bo tam do góry na pewno zaczęła już odwiedzać.”


Sądzę, że był to wyraz wielkiego szacunku dla Pani Konstancji Łubniewskiej, matki naszego kolegi, co i my żegnając Ją czynimy.